Komentarze: 0
Jazda samochodem. 30 minut w jedną stronę. Wchodzę za tatą w długi biało-zielony korytarz. Pielęgniarka mówi, że tylko jedna osoba może wejść. Siadam na zielonym krzesełku. Na przeciwko mnie fioletowe drzwi. Rozglądam się wokoło. Wzrok raz pada na drzwi, a raz wgłąb długiego, głuchego korytarza , który wieje smutkiem. Pod drzwi szpitala podjeżdża karetka. Wyjmują na noszach pacjenta. Stary człowiek, około 80 lat. Pielęgniarka krzyczy mu do ucha. Człowiek ma zakrwawioną głowę- przewrócił się w łazience. A ja dalej czekam na tate. Przychodzi. Pytam "i jak mama?". "Źle". Wychodzimy ze szpitala. Napis RAMUS rzuca się w oczy. Zaraz po nim patrze na mniejsze literki układające się w słowa "zakład pogrzebowy". I czuje ten przerażający strach.. Lód w serce.. Niepokój.. Tysiące igiełek kują coraz mocniej....
Boję się.
To w końcu najbliższa mi osoba...
A.